Source text in English | Translation by Magdalena Rej (X) (#9944) |
I remember reading once that some fellows use language to conceal thought, but it's been my experience that a good many more use it instead of thought. A businessman's conversation should be regulated by fewer and simpler rules than any other function of the human animal. They are: Have something to say. Say it. Stop talking. Beginning before you know what you want to say and keeping on after you have said it lands a merchant in a lawsuit or the poorhouse, and the first is a short cut to the second. I maintain a legal department here, and it costs a lot of money, but it's to keep me from going to law. It's all right when you are calling on a girl or talking with friends after dinner to run a conversation like a Sunday-school excursion, with stops to pick flowers; but in the office your sentences should be the shortest distance possible between periods. Cut out the introduction and the peroration, and stop before you get to secondly. You've got to preach short sermons to catch sinners; and deacons won't believe they need long ones themselves. Give fools the first and women the last word. The meat's always in the middle of the sandwich. Of course, a light butter on either side of it doesn't do any harm if it's intended for a man who likes butter. Remember, too, that it's easier to look wise than to talk wisdom. Say less than the other fellow and listen more than you talk; for when a man's listening he isn't telling on himself and he's flattering the fellow who is. Give most men a good listener and most women enough note-paper and they'll tell all they know. Money talks -- but not unless its owner has a loose tongue, and then its remarks are always offensive. Poverty talks, too, but nobody wants to hear what it has to say. | Wyczytałem kiedyś, że niektórzy mówią po to, aby ukryć swoje myśli, lecz moje doświadczenie mówi mi, że znaczna większość z nas mówi zamiast myśleć. W przeciwieństwie do wielu skomplikowanych funkcji organizmu zwierzęcia zwanego człowiekiem, rozmowa biznesmenów powinna przebiegać według kilku prostych zasad. Biznesmen powinien: Mieć coś do powiedzenia. Powiedzieć to. Przestać mówić. Zaczynanie rozmowy, zanim ma się coś do powiedzenia i niepotrzebne kontynuowanie jej, niechybnie zaprowadzi handlowca albo przed sąd, albo do przytułku, przy czym od pierwszego do drugiego niedaleka droga. Sam posiadam tutaj dział prawny, którego utrzymanie jest niezwykle kosztowne, lecz pełni on niezwykle ważną rolę - dzięki niemu unikam procesowania się. Inaczej sprawa się ma, jeśli składamy wizytę dziewczynie lub prowadzimy ze znajomymi poobiednią konwersację - wówczas pełne dygresji kwieciste formy wypowiedzi są jak najbardziej na miejscu. Natomiast w środowisku biurowym, wypowiadane przez nas zdania powinny być najkrótsze jak to możliwe. Zapomnijmy o wstępie i perorowaniu, a zwłaszcza o zwrotach typu "po drugie". Każde kazanie powinno być jak spódniczka mini: krótkie i ukazujące całe sedno. Niech pierwsze słowo należy do głupców, a ostatnie do kobiet. Do sedna sprawy dochodzić można jak po nitce do kłębka, pod warunkiem, że nasz rozmówca ma czas i ochotę na owijanie w bawełnę. Pamiętaj również o tym, że znacznie łatwiej jest sprawiać wrażenie mądrego niż mądrze się odzywać. Odzywaj się mniej niż twój rozmówca i więcej słuchaj niż mów; bowiem gdy człowiek słucha, nie pogrąża siebie samego, a jednocześnie pochlebia temu, kto to robi. Większości mężczyzn zapewnij dobrego słuchacza, a większości kobiet dużą ilość papieru - wówczas powiedzą wszystko, co wiedzą. Pieniądze mają dar przekonywania tylko wtedy, gdy ich właściciel ma krótki język, a jeśli nie potrafi on trzymać języka za zębami, padające uwagi są zawsze obraźliwe. Również ubóstwo ma dar przekonywania, lecz nikogo nie interesuje to, co ma do powiedzenia. |